Przejdź do głównej zawartości

Ciecz nienewtonowska

Lato w pełni, ale pogoda nie dopisuje. Na dodatek jakieś wirusy atakują. Dlatego też, zamiast szwendać się po poznańskich imprezach plenerowych postanowiłam zabawić Zosię w domu i pokazać jej coś nowego: ciecz nienewtonowską. Wiem, że jest jeszcze za mała na podziwianie cudu natury i praw fizyki, ale pomyślałam sobie, że dla jej zmysłów będzie to fajna zabawa. No i była! 


Już samo tworzenie cieczy było dla Zośki fajne, bo uwielbia ona mąkę, a z ziemniaczaną miała po raz pierwszy do czynienia. Na dodatek jest Córcia nasza jest teraz na etapie wkładania wszystkiego gdzie popadnie, więc wyciąganie mąki z torebki i wrzucanie jej do miski sprawiało jej olbrzymią przyjemność. 


Mieszałyśmy więc i wsypywałyśmy, mieszałyśmy... no i powstała. Cudna masa, która twardnieje, gdy się ją lepi i rozpuszcza, gdy tylko przestaje się ją ugniatać. 


Zosia nadziwić się nie mogła, co wyrażała swoim: oooooooo! Lepiła więc i przelewała, a my razem z nią. Bo razem z KreoTatą bawiliśmy się równie dobrze.


Przepis na ciecz nienewtonowską:
Do miski wlać wodę. Do wody dodawać skrobię ziemniaczaną, jednocześnie mieszając intensywnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego warto pojechać na Maltę?

W tym roku wybraliśmy się w podróż zimą. Bo latem pojawi się u nas kolejny członek rodziny. Pojechaliśmy na Maltę i wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. To idealne miejsce dla Maluszków i dla kobiet w ciąży. Dlaczego? 1. Malta jest niewielką wyspą, którą można zwiedzać komunikacją miejską. Koszt przejazdu (bez względu na ilość kilometrów) to 1,5 euro. Przystanki są w wielu miejscach, więc jest to komunikacyjny raj. Tym bardziej, że przejazd z jednego końca wysypy na drugi, to podróż godzinna - idealna do zniesienia dla małych i niecierpliwych pasażerów. 2. Malta jest blisko - lecieliśmy z Wrocławia, Ryanairem, niecałe trzy godziny. 3. Oferta miejsc noclegowych jest  bardzo bogata i zróżnicowana cenowo, tak więc każdy znajdzie tam coś dla siebie. 4. Maltę zimą polecam wszystkim, którzy nie przepadają za turystycznym tłumem. My unikamy takich miejsc i śmiało mogę powiedzieć, że choć turyści byli, to mało licznie i z pewnością nieinwazyjnie. ...

Kolorowe eksperymenty

W listopadzie tematem przewodnim warsztatów dla dzieci były eksperymenty. A ponieważ temat ten jest nam bliski i częsty – postanowiłam skupić się na jednym wątku: eksperymentach kolorowych. I gdyby nie to, że wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i na wszystko brak nam czasu – eksperymentowałybyśmy codziennie. Bo możliwości jest bardzo dużo. A ponieważ nie o tym tutaj, co by było gdyby – kilka ciekawych doświadczeń, które udało nam się zrobić, opiszę. Zaczęłyśmy od najprostszych: mieszanie kolorów. Samo wsypywanie barwników do wody było już dla Zosi bardzo absorbujące. Pokazałam w ten sposób Zosi kolory podstawowe: żółty, czerwony, niebieski i zielony. Nazywałyśmy je, mieszałyśmy i obserwowałyśmy jakie nowe kolory powstają.  A potem do kubeczków wsypałam sodę oczyszczoną, dzięki czemu woda pieniła się w kubeczkach i wylewała. Kolejnym doświadczeniem na łączenie kolorów był woreczek sensoryczny. Na kartoniku, w odstępach zrobiłam plamy ...

Prosta maszyna Goldberga

Kilka dni temu zrobiłyśmy z Zosią bardzo prostą maszynę Goldberga. Wzięłyśmy rury kartonowe, które Zosia troszkę pomalowała farbkami. Rury pocięłyśmy na mniejsze kawałki i przykleiłyśmy taśmą klejącą do ściany szafy, tak, by utworzyć tor dla piłeczki pingpongowej. Na samym dole postawiłyśmy wiaderko, do którego piłka powinna wpadać. Zosia okleiła jeszcze całość naklejkami i zabawka gotowa! Nie jest zbyt estetyczna ale daje nam mnóstwo radości. A to w końcu jest najważniejsze :)