Przejdź do głównej zawartości

Łóżkoteka

Od kilku lat planowałam wybrać się na poznański Transatlantyk, czyli festiwal filmu i muzyki. Jednak zawsze moje wyjazdowe plany wakacyjne kolidowały z terminami tej imprezy. W tym roku było podobnie – nasze małe wojaże oraz remonty przypadły akurat na początek sierpnia. Obiecałam sobie jednak, że tym razem nie odpuszczę i udało się. W minimalnym zakresie dotknęłam atmosfery festiwalu, ponieważ zabrałam Zosię na jej pierwszy wykład, który w ramach Łóżkoteki poprowadził Marcin Fabjański.


Łóżkoteka to bardzo ciekawa inicjatywa. Co robimy w łóżku? Czytamy, randkujemy, edukujemy się, posilamy, bawimy. Więc czemu by nie robić tego publicznie? I wspólnie? I tak organizatorzy Transatlantyku wpadli na pomysł, aby na Placu Wolności ustawić 50 ślicznych łóżek z baldachimem i zaprosić do nich ludzi na wspólne aktywności. Byłyśmy więc i bawiłyśmy się świetnie. Zosia oglądała książki, bawiła się zabawkami i nikomu ze słuchaczy nie przeszkadzała, a ja mogłam spokojnie posłuchać Marcina, którego lubię bardzo i czytam chętnie. I nie zawiódł mnie oczywiście. Ale to, o czym mówił, to już zupełnie inny temat.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego warto pojechać na Maltę?

W tym roku wybraliśmy się w podróż zimą. Bo latem pojawi się u nas kolejny członek rodziny. Pojechaliśmy na Maltę i wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. To idealne miejsce dla Maluszków i dla kobiet w ciąży. Dlaczego? 1. Malta jest niewielką wyspą, którą można zwiedzać komunikacją miejską. Koszt przejazdu (bez względu na ilość kilometrów) to 1,5 euro. Przystanki są w wielu miejscach, więc jest to komunikacyjny raj. Tym bardziej, że przejazd z jednego końca wysypy na drugi, to podróż godzinna - idealna do zniesienia dla małych i niecierpliwych pasażerów. 2. Malta jest blisko - lecieliśmy z Wrocławia, Ryanairem, niecałe trzy godziny. 3. Oferta miejsc noclegowych jest  bardzo bogata i zróżnicowana cenowo, tak więc każdy znajdzie tam coś dla siebie. 4. Maltę zimą polecam wszystkim, którzy nie przepadają za turystycznym tłumem. My unikamy takich miejsc i śmiało mogę powiedzieć, że choć turyści byli, to mało licznie i z pewnością nieinwazyjnie. ...

Kolorowe eksperymenty

W listopadzie tematem przewodnim warsztatów dla dzieci były eksperymenty. A ponieważ temat ten jest nam bliski i częsty – postanowiłam skupić się na jednym wątku: eksperymentach kolorowych. I gdyby nie to, że wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i na wszystko brak nam czasu – eksperymentowałybyśmy codziennie. Bo możliwości jest bardzo dużo. A ponieważ nie o tym tutaj, co by było gdyby – kilka ciekawych doświadczeń, które udało nam się zrobić, opiszę. Zaczęłyśmy od najprostszych: mieszanie kolorów. Samo wsypywanie barwników do wody było już dla Zosi bardzo absorbujące. Pokazałam w ten sposób Zosi kolory podstawowe: żółty, czerwony, niebieski i zielony. Nazywałyśmy je, mieszałyśmy i obserwowałyśmy jakie nowe kolory powstają.  A potem do kubeczków wsypałam sodę oczyszczoną, dzięki czemu woda pieniła się w kubeczkach i wylewała. Kolejnym doświadczeniem na łączenie kolorów był woreczek sensoryczny. Na kartoniku, w odstępach zrobiłam plamy ...

Prosta maszyna Goldberga

Kilka dni temu zrobiłyśmy z Zosią bardzo prostą maszynę Goldberga. Wzięłyśmy rury kartonowe, które Zosia troszkę pomalowała farbkami. Rury pocięłyśmy na mniejsze kawałki i przykleiłyśmy taśmą klejącą do ściany szafy, tak, by utworzyć tor dla piłeczki pingpongowej. Na samym dole postawiłyśmy wiaderko, do którego piłka powinna wpadać. Zosia okleiła jeszcze całość naklejkami i zabawka gotowa! Nie jest zbyt estetyczna ale daje nam mnóstwo radości. A to w końcu jest najważniejsze :)