Wakacje... Odkąd rozpoczęłam moją przygodę z podróżowaniem
mówiłam, że czas na zwiedzanie Polski przyjdzie jak urodzę Maluszka. No i ten
czas właśnie nadszedł. Długo zastanawialiśmy się, czy polecieć na jakąś wyspę,
czy może jednak zrealizować moje plany. W końcu wygrała Suwalszczyzna. A my zakochaliśmy
się w niej totalnie!
Zamieszkaliśmy w Posejnelach u cudownej Pani Ali, której
kuchnia powala z nóg. A że gotować potrafimy, nie jest łatwo zaspokoić nasze
podniebienia. Codziennie próbowaliśmy regionalnych przysmaków: kartaczy, babki
ziemniaczanej, soczewiaków, czenaków, sera korycińskiego, a wszystko to z jak
najbardziej ekologicznych produktów z gospodarstwa Pani Ali.
Dodatkowo mogliśmy
sami ubić masło, upiec chleb na zakwasie, czy też nauczyć się jak się robi sękacze.
Korzystałam więc ile tylko się dało, bo uwielbiam wracać zimą do wakacyjnych smaków
i pichcić potrawy z różnych stron świata.
Pani Ala ma własne kozy, krowy, świnie i kury. Zosia
najbardziej szalała z radości na widok kozy i nawet jedną, tą najmniejsza
próbowała nakarmić trawą. Przy okazji nauczyła się jakie dźwięki wydają te
wszystkie zwierzaki i to nie z książeczki i nieudolnych porykiwań rodziców.
Gdyby była większa mogłaby też nauczyć się doić krowy…
Na Suwalszczyznę pojechaliśmy samochodem. Nie jak dotąd stopem,
nie autobusem, samolotem, czy koleją transsyberyjską. Oj, doceniliśmy taką
wygodę… i to, że zaoszczędziliśmy mnóstwo czasu. Tym bardziej, że nasze piesze wędrówki
bardzo zwolniły tempo. Zosia zaczyna chodzić, więc chusta i wózek nie są już
dla niej atrakcją. Chce pokonywać trasy na własnych nogach, więc dziennie
byliśmy w stanie przejść tylko kilka kilometrów. I to okazało się dla nas
największym wyzwaniem, tym bardziej, że szwędaczki były do tej pory naszym
ulubionym, wakacyjnym zajęciem.
Dzięki Zosi odkryliśmy nowy świat: kamyczki, liście, owady,
patyki i wszystko co można spotkać pod stopami, a o czym zapomnieliśmy
wyrastając do naszego metra siedemdziesiąt. Potruptaliśmy więc po Suwalskim
Parku Krajobrazowym i Wigierskim Parku Narodowym, zwiedziliśmy Augustów, Suwałki
i Sejny, zawitaliśmy na Litwę. Piękna ta Suwalszczyzna. Baśniowa… Do czego
bardzo fajnie nawiązuje Szlak Baśniowy, czyli zabawa dla małych i dużych w
siedmiu Wioskach Bajek. Każda z Wiosek bazuje na innej tematyce i opiera się na
legendach regionalnych i wątkach baśniowych. My zwiedziliśmy Muzeum Marii
Konopnickiej i szukaliśmy Krasnoludków w Suwałkach. Zosia jeszcze nie doceniła, ale my bawiliśmy
się przednio.
Wiemy też, że wrócimy do Posejneli. Podróżując
po świecie zapomnieliśmy o własnym kraju i naszej uroczej Polski nie docenialiśmy.
Płynąc gondolą do Doliny Rospudy uzmysłowiłam sobie, że równie dobrze mogłaby
to być rzeka w Wietnamie – było tak dziko, gęsto od roślinności i ptactwa przeróżnego
i bardzo klimatycznie. Czas więc na dalsze Polski eksplorowanie!
A to garść informacji praktycznych:
- Atrakcje dla dzieci:
Augustów: rejs
statkiem, katamaranem lub gondolą,
Wigierski Park Narodowy: podróż kolejką wąskotorową, plaża
nad jeziorem Czarnym,
Suwalski Park Krajobrazowy: łatwe trasy piesze,
Trasy rowerowe,
Spływy kajakowe,
Poznanie codziennego, wiejskiego życia – praca gospodarza i
rolnika
- Ceny:
Nocleg (Gospodarstwo Agroturystyczne Jaćwing): 35 zł, Zosia
10 zł
Obiad u Pani Ali: 20 zł (zupa, drugie danie, coś słodkiego i
kompot)
Gondolą do Doliny Rospudy na śluzowanie na Kanale
Augustowskim: 35 zł/osobę
Wstęp do WPN: 4 zł (bilety zakupione w Krzywem)
Soczewiaki: 12 zł/2 sztuki
Muzeum Marii Konopnickiej: 5 zł
Komentarze
Prześlij komentarz