Przejdź do głównej zawartości

Pierwsza planszówka

Bardzo na ten moment czekałam - nasza pierwsza, rodzinna gra planszowa. Na szczęście granie jest teraz modne, więc nie musiałam czekać długo, bo dla maluchów można dostać rewelacyjne planszówki. My polecamy "W moim ogrodzie" firmy Haba, która idealnie nadaje się dla dwulatka.


Zabawa zaczyna się już podczas rozkładania: przygotowujemy drzewa, na których zawieszamy owoce oraz ścieżkę dla Kruka. Wszystkie elementy są duże i bardzo kolorowe. Przygotowujemy koszyczek i możemy rozpoczynać! Każdy gracz po kolei rzuca kostką, na której zamiast liczb są symbole owoców. Który owoc wypadnie, ten wkładamy do koszyczka. Ale uwaga! Na kostce czai się też kruk, który stara się zakraść do ogrodu. Jeśli zostanie on wyrzucony przesuwa się o jedno pole.


Wygrywają albo gracze, albo kruk, w zależności od tego, czy my wcześniej zbierzemy wszystkie owoce, czy kruk dotrze do ogrodu. I to właśnie bardzo mi się podoba.
U nas oczywiście największe emocje są w momencie, gdy to kruk zbliża się do mety i największa radość jest gdy on wygrywa...

Czas spędzony na wspólnym granie jest bezcenny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego warto pojechać na Maltę?

W tym roku wybraliśmy się w podróż zimą. Bo latem pojawi się u nas kolejny członek rodziny. Pojechaliśmy na Maltę i wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. To idealne miejsce dla Maluszków i dla kobiet w ciąży. Dlaczego? 1. Malta jest niewielką wyspą, którą można zwiedzać komunikacją miejską. Koszt przejazdu (bez względu na ilość kilometrów) to 1,5 euro. Przystanki są w wielu miejscach, więc jest to komunikacyjny raj. Tym bardziej, że przejazd z jednego końca wysypy na drugi, to podróż godzinna - idealna do zniesienia dla małych i niecierpliwych pasażerów. 2. Malta jest blisko - lecieliśmy z Wrocławia, Ryanairem, niecałe trzy godziny. 3. Oferta miejsc noclegowych jest  bardzo bogata i zróżnicowana cenowo, tak więc każdy znajdzie tam coś dla siebie. 4. Maltę zimą polecam wszystkim, którzy nie przepadają za turystycznym tłumem. My unikamy takich miejsc i śmiało mogę powiedzieć, że choć turyści byli, to mało licznie i z pewnością nieinwazyjnie. ...

Kolorowe eksperymenty

W listopadzie tematem przewodnim warsztatów dla dzieci były eksperymenty. A ponieważ temat ten jest nam bliski i częsty – postanowiłam skupić się na jednym wątku: eksperymentach kolorowych. I gdyby nie to, że wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i na wszystko brak nam czasu – eksperymentowałybyśmy codziennie. Bo możliwości jest bardzo dużo. A ponieważ nie o tym tutaj, co by było gdyby – kilka ciekawych doświadczeń, które udało nam się zrobić, opiszę. Zaczęłyśmy od najprostszych: mieszanie kolorów. Samo wsypywanie barwników do wody było już dla Zosi bardzo absorbujące. Pokazałam w ten sposób Zosi kolory podstawowe: żółty, czerwony, niebieski i zielony. Nazywałyśmy je, mieszałyśmy i obserwowałyśmy jakie nowe kolory powstają.  A potem do kubeczków wsypałam sodę oczyszczoną, dzięki czemu woda pieniła się w kubeczkach i wylewała. Kolejnym doświadczeniem na łączenie kolorów był woreczek sensoryczny. Na kartoniku, w odstępach zrobiłam plamy ...

Prosta maszyna Goldberga

Kilka dni temu zrobiłyśmy z Zosią bardzo prostą maszynę Goldberga. Wzięłyśmy rury kartonowe, które Zosia troszkę pomalowała farbkami. Rury pocięłyśmy na mniejsze kawałki i przykleiłyśmy taśmą klejącą do ściany szafy, tak, by utworzyć tor dla piłeczki pingpongowej. Na samym dole postawiłyśmy wiaderko, do którego piłka powinna wpadać. Zosia okleiła jeszcze całość naklejkami i zabawka gotowa! Nie jest zbyt estetyczna ale daje nam mnóstwo radości. A to w końcu jest najważniejsze :)